Test grawerki Longer Ray5 20W, czyli jak zrobiłem gadżety z gier za pół darmo

Na łamach naszego serwisu tego jeszcze nie było. Oto w moje ręce wpadła grawerka laserowa Longer Ray5 20W, której potencjał zweryfikowałem w domowych warunkach. 
Test grawerki Longer Ray5 20W, czyli jak zrobiłem gadżety z gier za pół darmo

Początek przygody z grawerką Longer Ray5 20W

Longer Ray5 20W trafia do nas w wielkim kartonowym pudle wypełnionym po brzegi specjalnie zaprojektowaną pianką, która idealnie chroni poszczególne elementy grawerki w transporcie, a tych jest bardzo, ale to bardzo dużo, jeśli wliczymy obecne w zestawie śrubki i nakładki. W ogólnym jednak rozrachunku najważniejsze elementy sprowadzają się do modułu lasera, modułu centrum dowodzenia, przewodów zasilających oraz ramki, po której porusza się sam laser. Proces składania jest na szczęście prosty i sprowadza się głównie do kilkunastu minut zabawy ze śrubkami. 

Jako że test Longer Ray5 20W to moja pierwsza styczność z grawerką laserową, podszedłem do tego sprawdzianu tak, jak podszedłby każdy, kto jest tylko zainteresowany tematem i wykonaniem kilku grawerów w ramach testu, czy tego typu hobby jest akurat czymś dla niego. Innymi słowy, skupiłem się na całym procesie wykorzystywania grawerki do domowego użytku na małą skalę. Zanim jednak laser w ogóle włączyłem, musiałem grawerkę złożyć i to… no cóż, nie należało do najlepszych doświadczeń w moim życiu, choć z początku na takie się zapowiadało. Ot – jak złożenie prostego zestawu Lego.

Chociaż w paczce znajdziecie papierową instrukcję montażu w języku angielskim, to lepiej i tak będzie, jeśli dla pewności obejrzycie cały film z procesu składania, którego znajdziecie na karcie microSD w czytniku na USB-A. Wtedy wszystko pójdzie szybko i bezboleśnie, bo będziecie wiedzieć, żeby np. dobrze obrać lewe i prawe ramię prowadnicy. Z niemałym wstydem zdradzę, że już na tym się potknąłem, a zorientowałem się co do tego dopiero po kilku kolejnych krokach.

Jednak z drugiej strony – przecież producent mógł zadbać o odpowiednie oznaczenie tak ważnych elementów bezpośrednio na nich np. prostą naklejką czy etykietą, żeby ułatwić nam ten proces, który bez żadnej wpadki zajmie maksymalnie godzinę z uważnym śledzeniem instrukcji. Na co trzeba uważać? Przede wszystkim na wózek jeżdżący po prowadnicach, aby nie spadł na ziemię po wstępnym montażu i na ostre krawędzie oraz rogi aluminiowych czterech części ramki, bo możecie nimi porysować swój blat. 

Kiedy już złożycie Longer Ray5 20W do kupy, to zorientujecie się, że nie jest to wcale aż tak skomplikowane urządzenie. Ot podwyższona aluminiowa ramka, jednostka sterująca z 3,5-calowym dotykowym ekranem do wykonywania grawerów zapisanych na karcie pamięci, dwa przełączniki informujące o skrajnych pozycjach na osi X i Y oraz główny bohater – moduł 20-watowego lasera z 40 mm ogniskową o długości 450-460 nm na ruchomym wózku, który pozwala wykonywać grawery na materiałach o rozmiarach 375x375x47 mm. Z ciekawszych rzeczy w zestawie warto wymienić zapasową śrubkę do blokowania modułu lasera (to jedyny element, którego możemy zgubić podczas eksploatacji), ochronne okulary z regulowanymi zausznikami i kilka malutkich sklejek o grubości 3 mm do zweryfikowania działania grawerki.

Longer Ray5 20W w praktyce

Jeśli z kolei idzie o zarządzanie grawerką, to do wyboru macie trzy sposoby. Możecie podłączyć Longer Ray5 20W do komputera lub laptopa dołączonym przewodem, grawerować całkowicie lokalnie lub zdalnie (przez Wi-Fi), używając tylko zapisanych na karcie pamięci projektów, bo sterownik tej grawerki pozwala przeprowadzić kompleksową konfigurację przed rozpoczęciem grawerunku lub wycinania. Co do tego ostatniego, możecie liczyć na przecinanie do 0,05 mm stali nierdzewnej, 10 mm drewna lipowego, 15 mm sosnowego lub 8 mm akrylu, a jako że obejmuje to zwykle ustawienie na pełną moc, musicie przygotować się na zużycie energii rzędu do nawet 120 watów.

Jeśli z kolei idzie o bezpieczeństwo, producent zadbał o niewielkie szkiełko na boku modułu lasera w trosce o nasze oczy i zapewnia, że Longer Ray5 20W zaprzestanie pracy, jeśli wykryje ogień, ruch poza odgórny zakres, zatrzymanie się głowicy na 15 sekund lub przechylenie. W praktyce udało mi się sprawdzić tylko to ostatnie i niestety, przy uniesieniu jednego boku grawerki, laser wcale nie wykrył zmiany nachylenia i tym samym się nie wyłączył. Był to jednak jedyny problem, którego udało mi się wyszukać w tej grawerce z perspektywy kogoś niedoświadczonego.

Już na samym początku testu zacząłem dostrzegać pewne braki tego modelu. Ten największy sprowadza się do braku podstawy dla tej grawerki, na której to ustawialibyśmy sklejki czy blachy. Nie tylko ze względu na właściwości ochronne takiej podstawy przy wpadkach z ustawianiem mocy czy rozmiaru, ale przede wszystkim przez znaczne ułatwienie odpowiedniego ustawienia samego materiału dla uzyskania możliwie najwyższej precyzji grawerunku. Można to obejść, ucząc się np. programu LightBurn w stopniu średniozaawansowanym i mając np. ekierkę, ale znacznie prościej po prostu kupić taką podstawę za kilka stówek albo stworzyć ją sobie samemu ze sklejki, pełniącej funkcję podstawy dla Longer Ray5 20W i mieć przysłowiowy spokój. Zwłaszcza że jej struktura znacznie poprawia proces wycinania na wylot, zapewniając lepsze cięcia.

Inny problem pojawił się, kiedy chciałem wygrawerować coś na wysokiej drewnianej skrzynce. Problem sprowadzał się do maksymalnej wysokości laserowego modułu, która wynosi 47 mm, ale pomijając domowe sposoby poradzenia sobie z tym, możecie kupić dedykowane dystanse do wydruków na wyższych sprzętach. O czym warto też pamiętać? Na pewno o zapoznawaniu się z parametrami co do poszczególnych materiałów i dokładnym przeczytaniu instrukcji grawerki oraz oprogramowania LaserGRBL lub LightBum (o ile z niego korzystacie, a na samym początku bardzo to polecam ze względu na wyższą kontrolę), choć zapewne uzyskacie pożądany efekt dopiero po podjęciu kilku prób. Konieczne jest też wykonywanie grawerunków na materiałach palnych (drewnie, materiale) tylko w dobrze wentylowanych pomieszczeniach.

W ramach testu najpierw sprawdziłem skuteczność lasera na sklejkach. Efekt? Fenomenalny. O ile jakość byle pierwszych lepszych zdjęć (pies) nie jest aż tak dobra, jak biało-czarnych logo (patrz grawery logo Chipa), to w wielu przypadkach można uznać, że po prostu “przejdzie”. Jeśli z kolei idzie o dostosowywanie szybkości i mocy lasera do różnych efektów, to również możecie w prosty sposób sprawdzić, poświęcając jakieś skrawki np. sklejki na testy różnych ustawień. Pamiętajcie tylko, żeby kalibrować laser za każdym razem, kiedy materiał używany aktualnie do grawerowania zmieni swoją grubość. Warto też regularnie przecierać moduł z pyłu.

Na drugim etapie testu wziąłem z podjazdu kamień – ot kamień, jak każdy inny. Pełna moc, prosta grafika, a efekt? Bruzda na głębokość kilku milimetrów, którą np. można zalać lakierem lub żywicą.

Prawdziwy test grawerka przeszła jednak w moim wielkim “podkładkowym planie”, bo zleciłem zrealizowanie kilku grafik w formie lineartu i otrzymałem dzieła, które następnie wygrawerowałem na kamiennych (łupkowych) podkładkach. Średnio taki grawer był realizowany przez 7-14 minut, kiedy to przy 60-procentowej mocy i prędkości na poziomie 350 watów laser pożerał około 35-55 watów. Zmniejszenie mocy o połowę powodowało spadek średniej do 20-40 watów.

Test Longer Ray5 20W – podsumowanie

Grawerka Longer Ray5 20W jest aktualnie dostępna m.in. na Geekbuying, gdzie kosztuje 1499 złotych w “specjalnej ofercie czasowej”, która trwa już od jakiegoś czasu, więc najpewniej możecie zastanowić się dwa razy, czy na pewno chcecie ją kupić, a promocja najpewniej wam nie ucieknie. Nie jest to jednocześnie sprzęt dla każdego, więc oceniając go, patrzę na niego subiektywnie z pozycji kogoś, kto “chciał sobie coś wygrawerować”, a profesjonalnie nigdy się tym nie zajmował.

Czy więc finalnie się to udało? Jak widać po zamieszczonych wyżej grawerach, jak najbardziej tak, więc nie pozostaje mi nic innego, jak polecić tę właśnie grawerkę laserową. Jej minusy obejmują przede wszystkim zbyt wysoki poziom hałasu nawet bez przy bezczynności (przydałby się kontroler wbudowanego w moduł wentylatora chłodzącego) oraz mylącą nieco ramę, która podaje wymiary 410×410 cm, choć przestrzeń robocza wynosi 375×375 cm. Poza tym jednak laser spisał się w teście fenomenalnie i nawet przeżył “masówkę” realizowaną nieprzerwanie przez 8 godzin. Wtedy jednak odkryłem, że regularne czyszczenie lasera jest ważne do uzyskania graweru możliwie najwyższej jakości.